Wyszukaj na stronie...

"- Czy nie zechciałby pan przysiąść się do nas?

- Nie, nie chcę - odpowiedziałem." - Franc K(a)

środa, 24 listopada 2010

Warsztatowo 23.11.2010

Autoportret w ruchu
Kolejne zdjęcia w ruchuuuuu...
























Zdjęcia powstały podczas nocnego fotografowania w "Dąbrówce" z kolega Rafałem. Wykorzystany aparat to Canon EOS 450D ;) Byliśmy w posiadaniu korpusu jakiegoś Zenita ale nie mieliśmy żadnego obiektywu na M42 ;/

Poza tym jestem w siódmym niebie! Po raz pierwszy w tym roku zaczął padać śnieg ;D

Tradycyjnie "kawałek" na dziś ;)



sobota, 6 listopada 2010

Nowa zabawka 06.11.2010

Flexaret VI Automat...
(oraz artykuł o pewnej zapomnianej technice ;> ZAPRASZAM)


Czyli sprzęt o jakim marzyłem ;)
Średnioformatowe TLR (6x6) z obiektywami
(kadrujacy) Ansigmat f3
o
raz
(fotografujący) Belar f3,5
Migawka Metax'a z czasami
od 1 s do 1/400s (oraz czas B)









Luksografia

Drogi internauto, czy zdarzyło ci się z pasja i niejednokrotnie pod wpływem uniesienia chwili wpaść na genialny pomysł dzierżąc aparat w reku? Odczuć świat tajemniczym zmysłem duszy? Przetłumaczyć Swoje wyobrażenia o świecie kolorami stricte na papierze fotograficznym lub( jak kto woli) na ekranie monitora? Zakładam, że skoro zagłębiasz się w treść tego artykułu, zdarza się to niejednokrotnie. Ba! Żeby nie napisać wręcz bardzo często! Sam jako początkujący fotograf często poszukuje ukojenia w formie z pozoru tak trywialnej jak zamarznięte światło na odbitce zdjęcia. Z pozoru wydać, się to może jedynie cienkim wycinkiem PCV powleczonym substancją światłoczułą. Osobiście wolę to pojmować jako proces urzeczywistniania emocji, dla którego papier, aparat, filtr, blenda, klisza lub matryca ją jedynie narzędziami ku drodze do wyrażenia siebie. Jednak… Czy wszystkie wymienione narzędzia są niezbędne podczas tego procesu? Jakiś czas temu zadałem sobie pytanie: „czy naprawdę potrzebuje aparatu”? Dzięki pomocy pewnego jegomościa ( którego darzę wielkim szacunkiem głownie za działalność edukacyjną, którą zajmuje się z czysta pasją oraz co najważniejsze za to, ze zawsze można na nim polegać ) dowiedziałem się o skromnej z pozoru (Zaznaczam, z POZORU) technika o łacińsko brzmiącej nazwie-luksografia! Pozwolę sobie zarysować semantykę danego słowa. Otóż wyraz składa się ono zasadniczo z dwóch oddzielne funkcjonujących wyrazów: „Lux” co po łacinie znaczy światło oraz „gráphein” co w grece oznacza pisać. Zatem mój wcześniejszy wywód można uogólnić stwierdzeniem, że luksografią jest pisanie światłem ;)

Z początku a działo się to ponad rok temu ów technika wydala mi się toporniejsza niż ciężki młot z paleolitu- narzędzia z neolitu wydawały się przewyższać wymieniona technikę o setki lat świetlnych J Cóż można by wyczarować mając do dyspozycji papier fotograficzny, zawartość kieszeni oraz diodową latarkę będącą integralną częścią zapalniczki!? Jak ogromne było me zaskoczenie gdy zorientowałem się jaki potencjał niesie ze sobą ta mocno zapomniana metoda! Dlatego też z wcześniej wspomnianym jegomościem postanowiliśmy uświadomić świat o potędze oraz o samym istnieniu danej alternatywy! Przed zebraniem myśli, ba, nawet przed otwarciem edytora tekstu przeczesałem Internet oraz domowa biblioteczkę w nadziei odnalezienia choćby fragmentarycznych informacji o luksografii…

Moje poszukiwania mogę porównać do przytoczonego przeze mnie tekstu: Była jesień, liście spadając z drzew napawały mnie niepokojem. Spoglądając na spowite ciemnymi chmurami zbocze Durmitoru z trudem hamowałem wzbierające w nogach podniecenie. Było ich dziesięciu… Stali kilka metrów przede mną, nie zdradzając oznak zaniepokojenia, rozmawiając oraz szczerze śmiejąc się do współtowarzyszy. Teraz! Wyszeptałem sam do siebie! Podniosłem mego wiernego kałacha i z niosącym grozę górskim echem okrzyku ruszyłem im naprzeciw! Niestety… Poległem…

Tak to mniej więcej wyglądało… Bez karabinu rzecz jasna! Musze przyznać iż był to kolejny impuls by zdradzić światu tajemnice fotografii bez aparatu! Pozwólcie drodzy czytelnicy, że powoli zacznę opisywać jak ów proces wygląda okiem młodego adepta fotografii.

Otóż co potrzebujemy? Niezbędnym minimum jest papier oraz chemia fotograficzna. Należało by również zadbać o dokładnie zaciemnienie pracowni(chyba, ze ktoś gustuje czerni na czarnym tle ;) ). Warto zainwestować w różnego rodzaju półprzeźroczyste materiały takie jak folie, skrawki starej zasłony tudzież firany, owoce etc.

Jeżeli pomieszczenie można uznać za zaciemnione można podłączyć lampkę czerwonego światła i zacząć pracę. Rozrabiamy i wlewamy do kuwet chemię zapewniając sobie dogodne warunki do pracy(rozumiem przez to miejsce dostosowane do ludzkiej anatomii, nie za nisko i nie za wysoko aby po 15 minutach nie rozbolały plecy). Następnie używając wyobraźni komponujemy obraz na wyciągniętym z opakowania papierze (uwaga dla młodych fotografów: kupujcie papier błyszczący, łatwiej jest zweryfikować, z której strony znajduje się emulsja światłoczuła).

W tym momencie czuję się zobowiązany podzielić sposoby naświetlania luksografu na dwie zasadnicze techniki .Najprostszym sposobem jak wcześniej wspomniałem jest naświetlanie materiału zwykła latarką. Może być ta montowana coraz częściej w zapalniczkach lub na baterie. Polecam przed finałowym naświetleniem kompozycji zrobi kilka próbek i sprawdzić, który czas najbardziej nam odpowiada ( w tym przypadku czas mierzyć „na oko” J ) Po wybraniu danego czasu starać się równomiernie naświetli całą kompozycje dostosowując wybrany czas! Wywołać, obmyć, utrwalić i zmierzyć się z efektami!

Drugim, dającym większe spektrum możliwości sposobem jest powtórzenie powyższego schematu z zastosowaniem powiększalnika! (Pamiętać należy o stosowaniu czerwonego filtra podczas komponowania) Dzięki umieszczeniu części obiektów w głowicy a części bezpośrednio nad papierem możemy bez przeszkód bawić się perspektywą kadru! Zastosowanie powiększalnika pozwala uzyskać pewna dogodność podczas naświetlania! Otóż posiadając podłączony do powiększalnika zegar jesteśmy nie rzadko odmierzy czas naświetlania co do setnej sekundy! Perspektywę i np. złudzenie przestrzeni można uzyskać podnosząc nieznacznie cześć np. tkaniny do góry. Ciekawe?

Spektrum możliwości jest ogromne! Polecam zabawę z negatywami! Wyobraźcie sobie jakie wyniki może dać taki eksperyment! Podczas zabawy z negatywami, szczególnie tymi z różnymi czasami naświetleń polecam osobne naświetlanie i robienie próbek. Osobne naświetlanie niekoniecznie oznacza naświetlanie po kolei – czemu nie zakryć części kadru? Na obraz padający z powiększalnika kładziemy (przykładowo) wióry materiału, posypujemy piaskiem, robimy słońce z połówki cytryny… Możliwości są ograniczone jedynie wyobraźnia a że wyobraźnia i twórczość jest jedynym wolnym przejawem człowieczeństwa… ;> Możliwości SĄ nieograniczone!

Wszystkim zainteresowanym techniką życzę przyjemnej pracy!


Akcent muzyczny ;)



Poetycko 06.11.2010

Z grubsza-wiersze...
(oraz wzmianka o nowym sprzęcie)


Witam wszystkich po długiej nieobecności. Zaniedbałem bloga a teraz nadszedł czas by go odświeżyć :) Dzisiaj dla odmiany proponuje zagłębić się w lekturze kilku wierszy :)




Sens


Siedząc, w pustce serce zaklęte
Spoglądam jej w oczy, ufne
Dziękuję, że jest przy mnie
jej nie, cichutko w sobie
zaciskam dłoń, uff, nie widziała

W chwili ostatniej, głowę podnoszę
w powietrzu jej włosy, ulotne
strużki światła, miękkim zapachem rozlane
kuszą szczerością, odbiciem muzy, realnej
dla mnie niedostępnej, za mocno kochanej

To kocham najbardziej, duszy podziwianie
przyjaźni słodkie, jawne szczerości oddanie
zaufanie, z mojej strony, pomaganie
jasności i ciemności, strony nieznane
wzajemne błędów wytykanie, nieme miłowanie

Cóż mam zrobić, skoro kocham
jedno wiem, nie przerwę szeptu
jedno wiedz, głośniej nie krzyknę
nie skrzywdzę, szeptem nie zranię
tak to zostawię, pozostaje, czekanie

Straszne takie kochanie, niekochanie
dla niej niewidzialną ciszą tkana
z wrzeciona przyjaźń, serce kojąca
ciepło oddaje, życiu sens wskazuje
niedosyt jednak istnieje, jam człowiek

Gdybym wiedział, że mnie pokocha
nie czekałbym ni chwili otchłani
nie ja w jej sercu, zamieszkałem
dlatego przyjaźń tylko zastanę
z każdego jej uśmiechu, życie

Z każdego jej szczęścia moje radowanie...





Cierpienie


Wibracjami powietrza, opętany
marzeniami, gdzieś w głowie
zauroczony, zakochany
Ciekawe marzenia, jak dla mnie?

Słodyczą myśli, spętany
szukam, ja oset przeklęty
uciekać, nie chcę, po co
Duszę wypalam, siebie skazuję!

Po prostu brzydki jestem, może nie
a jeśli, o to nie dbam, żyje
tu pytanie celu dosięga swego
dla kogo, jeśli już to mam żyć?

Siebie samego, nie ma mnie, takiego
dawca wołają, biorą nie oddają
taki los sam zgotowałem, dobrze
gdzie jednak miejsce swoje, znajdę?





Omylność


Stwórca, gdyby był, dumny?
oto dzieło stworzenia wszelkiego
jaskinia, światło odbite, przeszłe
widzę tylko obrazy zatrzymane

Wyżej spojrzeć, nie dane?
szyję wykręca kajdan w skale
myśli w worku, ziemi złożone
widzę tylko obrazy zatrzymane

Co jest na górze, jest?
szepty w głowie wirują szalenie
przyszłość, nie, było wszystko
widzę tylko obrazy zatrzymane

Na skale jest, wygodnie?
wiem, nie, nic nie wiem
straszne, że mógłbym, cokolwiek
zasypiam i nie myślę już nic

W głąb czarnej, dziury?
jasne oczy ciągle wpatrzone
śmieją się, nie, wołają
jam artysta o klanie.



Oset


Nie wszystkim miłość pisana jest
Jestem jednym z nich , szczęściarzy
i schnę, bo we mnie nie ma jej
wyciskam i rozdaję na rogu ulicy

Nie wszystkim miłość pisana jest
ja tylko marzę a cierpię a śpię
Zadowolone jest jednak, me ja
pociesza, krwawi z braku, fakt

Nie wszystkim miłość pisana jest
chociaż pragnę tak bardzo i ja
jak oset, w słońcu puch oddaję
kochanie, nie krzywdź mnie, parzę

Tak, wszystkim miłość pisana jest
burza i deszcz piękne też są
w deszczu na nagiej ziemi przytuleni
wiatrem szepczemy, Domina, Domine...




Nigdy więcej


Już nigdy więcej, nie spojrzę
Nie powiem ani słowa
W cieniu zlany zapomnieniem
Zostanę
Już nie krzyknę ani łzy nie złapię
Głowę na ulicy spuszczę
Utopię w rzece kałuż,
Wspomnieniami

Nakryję się deszczu zasłoną
Nie opowiem o tym nikomu
Marzenia w sercu zatrzasnę
Snami
A klucz popłynie z ludźmi
Pełnymi lecących jesiennych liści
Głuchymi na odpoczynek ulicami
Z sumieniami

Ominę ją czasu ścieżkami
Tymi listami, nigdy nie wysłanymi
Odejdę bez słowa, jakbym umarł
Szybko
Bezpowrotnie i na zawsze
Jego życiu ją powierzam
Nie mogłem dać tylko
Przyjaźni

Nigdy więcej nie
Spojrzę
Krzyknę
Opowiem
Wyślę
Dam
Wolę przepaść i być szczęśliwym
Z jej duszy radości, życia, szczęścia!




Deszcz


Deszcz, kompan przebiegły
nie trzeba płakać
sam rzęsy moczy
przysłał mi łez
na pogrążenie tysiące
każda z osobna
wyje do ucha
ulewą marzenia maca
bawi się, zatraca.

Sam jestem świecie
nikt utulić uśmiechem
spleść włosami twarze
ani powiedzieć słodko
kochanie, jestem obok
świecą dla Ciebie
czarnym czy białym
blaskiem, nie ważne
z Tobą zawsze.

Żalu krętymi ścieżkami
błądzę ulewą skąpany
skrzydła już zmokły
koniec z lataniem
snów bajecznych szybowaniem
pod płaszcz szybciej
chowam wiary skrzydła
aby już nigdy
łzami nie ociekały.

Koniec końców odbierając
ponure deszczu wodzenie
własną łzę ronię
jeszcze tak ciepło
policzkiem wolno płynie
z twarzy skacze
nawet nie krzyczy
w kałuży stygnie
ulewa szerzy zapomnienie

Oczy prędko zamykam
następnej nie pozwolę
umysł zamknięty trzymam
klękam na ziemi
dłonie skałą kaleczę
krzyczę i pękam
smutkami deszcz zalewam
stygnę i już
jej nie ma.





Troska


Spotkasz ją na końcu złotym
tylko te ostatnie są pierwsze
reszta ciągnie Cię za ręce
podrywasz nogi brnąc, oby dalej

We wspomnieniach, fatamorganach, utartych szlakach
błądzisz i przeklinasz te minione
nigdy już więcej nie eteryczne
przeszłością się nie żyje, wspominasz

Ty tylko uczysz się przeżywać
trwać w jednym złotym, ostatnim
kto kurwa wie, czy ostatnim?
a imię każdej posoką zszywane

Są szczęśliwi, którym koniec domem
zauroczeni, duszami filary rzęs zbrojący
zapamiętaj aby dotrwać do końca
zadbaj by oczy chciały świecić!




Majestat


Świat jest wszystkim co znasz
jest całością chwili która trwa
będzie pustką, której nie nazywasz
kreacją Boga, jednego któremu ufasz
jest złudzeniem, o którym milczysz
nie dziwi więc, wchodzisz weń!

Zaczynasz wędrować lądem żarliwe ukochanym
studiujesz geometrię powłoki ruchomo zastanej
szkicując zaś słowa sekretnie utkane
wymodlisz nadzieję na plony urodzajne
to co znasz jest bliżej
niech mrok rozświetli oczu blask.

Odwagą do przodu los gna
i choć myślisz żeś sam
czuwa Persefona, królowa swych łąk
a Ty uprawiasz jej majestat
by nie spadła w toń
trwała, byś pielęgnował jej plon.

Ukryty los zza nieba wzrasta
nagiego przed gai obliczem przyjmuje
tchnął życie, o starości wspomniał
dojrzały plony z miłością chowane
zostałeś sam z jej obliczem
na szczycie świata wśród słońc.

Nie budzisz się, nie musisz
tylko mocniej zaciskasz swą dłoń
drugą gładzisz delikatnie jej twarz
szukając głębi, bezkresu jej oczu
mowa jest zbędna, wystarczy spojrzenie
chwytasz jej dłoń, powoli zasypiacie...