Łzawiłeś
a gwiazdy wędrowały.
a gwiazdy wędrowały.
Nie wołałeś o pomoc,
bo trzeba usłyszeć
by być niemym.
Jedynie Orfeusz Cię wygasił
pocałował jedwabiem,
przygarnął próżnią
skoczył wraz z Tobą.
Najwyższym końcem ciała,
najcichszym początkiem duszy
by barwy ciemności
trysnęły ułudą.
Gdyby nie Orfeusz...
Nie zasnąłbyś bez jaśminu
Jej przeźroczystości.
Nigdy jej nie powiesz,
prawda?
...
Czekam na jakieś świeże foty, bo jakoś ostatnio mnie w ogóle nie zadowalają. Wcześniej mnie inspirowały i dalej tak chce. Więc bierz aparat w ręce i jechana:D
OdpowiedzUsuńRafał.
Narazie koncentruję się nad luksografami na wystawę ;P
OdpowiedzUsuń