Rolleiflex 6008 Professional...
(czyli początek nowej współpracy)
tytułem wstępu dorzucę świeży wiersz:
Nastała ułuda, którą słyszy, nie widzi bo ślepa, nie rozumie i nie rozsądzi, bo nie sądem sprawiedliwa ułuda.
Szarości...
22.06.2011
Ostatni rok starałem się przelewać skromną imitację szarej nieskończoności życia za pomocą prostego, niezwykle małego i cholernie starego aparatu jakim jest Pentax ME super z zacnym zestawem szkieł. Szkła de facto odziedziczyłem po poprzednim modelu aparatu-mianowicie Samsungu GX 20 będącym wierną kopia opracowywaną ramię w łydkę z Pentax'em(Samsung wyprodukował matrycę CMOS a Pentax zajął się mechaniką oraz układami optycznymi)- wspomniałem o tym w ramach ciekawostki powiązanej z budowaniem napięcia od dawna nie publikowanego wpisu:) Sam Pentax, o którego istnieniu wspominałem w TYM poście, okazał się strzałem w dziesiątkę! Mimo iż posiada tylko jeden tryb pomiaru światła ( mimo TTL), przy słabej baterii szaleje z doborem czasu migawki co skutkuje poprawnym działaniem jedynie czasów mechanicznych(125x czyli synchronizacja oraz Bulb:)) oraz lekkości konstrukcji co przy dłuższych czasach bywa przekleństwem to zdążyłem się przywiązać do tego modelu. Szalę zwycięstwa przechylił jednak dopiero wypadek, podczas którego wraz z aparatem spotkałem się z maska rozpędzonego do 80km/h samochodu po czym zostałem wyrzucony cztery metry bliżej(jak niektórzy twierdzą) stwórcy ;) Aparat przetrwał bez żadnej skazy czego nie można powiedzieć o mnie.
Postanowiłem jednak (mimo sympatii, która zakrawa nieco o dewiację:D ) wznieść się na kolejny stopień wtajemniczenia i po równie lubianym przeze mnie Flexarecie VI (który okazał się najbardziej awaryjnym aparatem jakim dysponowałem :p) przeznaczyć czas i zdrowie na DOBRY aparat średnioformatowy. Do decyzji dojrzałem podczas pracy nad wystawą "Sankt'omnia". Wszystkie kadry naświetlałem na małym obrazku a niektóre powiększenia jak później się okazało były niemożliwe do uzyskania bez straty jakości z tak małego skrawka celulozy.
Dużo by pisać- postanowiłem zaopatrzyć się w niezniszczalny aparat na całe życie - zarówno do studia jak na plener:) Dłuższy czas nie mogłem zdecydować się na model oraz na markę sprzętu. W grę wchodziła sławna
501 - Hasselblad'a oraz
Rolleiflex 6006 lub model z lat 90' 6008. Za namową wspaniałego mentora- Jarka- postanowiłem poczekać z zakupem i przymierzyć się osobiście do każdego z tych modeli. Nie dotrzymałem słowa... wziąłem do ręki dwa z nich, ponieważ branie w ręce trzeciego było już bezcelowe ;) Jako pierwszy w szpony wpadła mi 501. Pięknie wykonany sprzęt, z intuicyjnym rozmieszczeniem "narzedzi". Wszystko było by okej tyle tylko, że pomiar z poziomu aparatu był niemożliwy a trzymanie tak dużego korpusu od dołu bez możliwości zabezpieczenia dłoni na gripie napawał mnie niepewnością. Musze przyznać iż dzięki Hassel'owi poznałem potęgę Planarów co zaowocowało późniejszym zakupem.
Do tej pory miałem przyjemność pracować na wielu aparatach średnioformatowych, jedno i dwu obiektywowych takich jak
Mamiya 645,
C3,
C330, słynny
Pentacon SIX,
Start 66,
Kiev 66 oraz najsławniejszy średnioformatowy naśladowca Rollei'a -
Lubitel 166 :) Tak, Rollei... Kiedy po raz pierwszy podczas, któregoś pleneru Afowego wziąłem do ręki 6008 to przeszył mną dziwny impuls. Ergonomia, wygoda, poręczność, bezpieczeństwo, jakość (Planary ;> ) oraz design... Cudo... Wybór był jasny!
Tak oto po długim oczekiwaniu stałem się szczęśliwym wspólnikiem narzędzia do spełniania snów - Rolleiflex'a 6008 Professional :)
 |
Oto i zdjęcie mojego narzędzia ;) Na lata, szczęścia i smutki! |
Do tego dołożyłem sobie jeszcze Sekonica L-758 oraz równie od dawna wymarzony statyw z głowica Manfrotto ;) - Przepraszam - iście zwierzęce to chwalenie się namacalnością ale nie mogę ze szczęścia poprostu ;)
post scriptum
1. Oficjalnie od przyszłego roku akademickiego będę studentem Fotografii Artystycznej :D
2. Nie sądzicie, że nakładanie 23% VAT'u na sprowadzone z USA używane przedmioty to jawna kradzież? Mafiokracja? ;>
Wieczór z Björk...