Wyszukaj na stronie...

"- Czy nie zechciałby pan przysiąść się do nas?

- Nie, nie chcę - odpowiedziałem." - Franc K(a)

niedziela, 17 lipca 2011

Abstrakcyjnie 16.07.2011

Odwiedziny...
(czyli poszukiwanie inspiracji)




                       Godzina dwunasta wśród umysłów spętanych gęstą i chytrą winoroślą kultury, jest połową jakiegoś etapu. Najczęściej granicą staje się początek opadania gwiazdy lub jak kto woli - rozpoczęcia leniwego popołudnia. Postanowiłem, że to popołudnie będzie inne... Spędzone na odwiedzaniu starych, przepięknych miejsc Puszczy Rzepińskiej, której wioseczki nasycają powietrze VIIIw dźwiękami cymbałów żwawo napędzanych wolą Jankiela. Tak... Puste leśne drogi, które jeszcze długo nie zobaczą choćby śladu bruku-przecież  konno lepiej jeździ się po "ziemistej" powierzchni-prawda? 
                       Jezioro jest miejscem, które orzeźwia, jednak tylko przegrzane mięśnie- umysł szaleje nagłą zmianą temperatur nie pozwalając na swawolne podróże myśli. Nic nie jest czarne ani białe, wszystko jest szare! Tak jak nie ma rzeczy doskonałych! Moczę stopy, nogi, tułów, twarz-przyglądając się dystorsjom na powierzchni-zmąconej moim wejściem-wody. Płetwonurkowie, wychodzę-nie będę psuć im widoczności. Biorę więc lekturę, siadam i czytam. 
-"eksport sztuki i artystów-rzemieślników do krajów bliskiego wschodu za czasów PRL...."
Widzę wielkie plany przebudowy Bagdadu w latach 60. Myślę sobie- "wytwory przeważnie są mylone z prawdziwym skarbem-Ropa...Złodzieje...".  Słońce grzeje coraz mocniej a jego promienie skutecznie oślepiają mnie odbiciem białej laminowanej kartki. Muszę wstać, ale nie bez niczego. Biorę średni format i idę do lasu. Wszędzie widzę śmieci. No tak, sto metrów w lewo jest plaża ;] Robię zdjęcie falującej na wietrze reklamówce TESCO-w tle dzika przyroda. 
                     Wsiadam na rower, ściągam koszulkę-ona tylko kumuluje ciepło, mimo temperatury potrafię delektować się widokiem rozległych, podmokłych łąk. Jeziora traw, sprzężone z kaprysem wiatru. Zatrzymuje się, zaczynam marzyć. Lubię rower, pozwala mi się skupić, nabrać dystansu, pomyśleć, gmerać palcem wyobraźni w i poza świadoma otoczką. ID i Superego budzą we mnie zło i emapatię-instynkty. Z nimi kieruję myślami, Pantha rei! Panuję nad nimi, ja Ego... 
                         Pliszka to jedna z najtrudniejszych rzek do spławiania się kajakiem, jest przepięknie chłodna, pieści stopy tysiącem drobnych igiełek zimna. ;) Czym prędzej przebiegam na druga stronę... STOP. Szum wodospadu. Wpierw zostawię dyktafon. Idę dalej widząc w oddali oświetlony kobierzec żółtych od słońca traw. Myślę, że nie mogłem zamknąć ust, podziw i szacunek. Kładę się tuląc trawę. Z transu wyrywa mnie gorący bicz Re. Dość tego, bo się spiekę! Przekraczam rzekę, znów te łaskoczące igiełki! Idę do roweru, wsiadam i o mały włos zostawiam włączony dyktafon na skraju wodospadu! 
                          Wracam do domu. nogi bolą ale ja ich nie czuję. Staram się panować nad ciałem, lecz brak wody skutecznie nie pozwala o sobie zapomnieć. Widzę spieczoną pustynię. Biedna porwana na strzępy ziemia! Olśnienie! Następna kula! Następny wymiar Absolutu (kula1 - upływ)  . Analogią następnego wymiaru będzie susza! Wyciągam średni format. Fotografuję, czuję podniecenie, wszystko już widzę wyobraźnią, idea przybiera suknię formy!  Zdejmuję sandały, wchodzę na pustynię i ku memu zdziwieniu ziemia jest taka sam jak wszędzie, byłem przekonany, że jest tak twarda, że mnie pokaleczy!
                          Jeszcze na leśnej drodze widzę Hekate zaklętą w drzewie. Wydaje się szeptać "zadufanie, same wiecie – największy wróg śmiertelnych w świecie". Podświadomie nie ufam temu drzewu, choć nie ma zamiaru mnie skrzywdzić-bo jak? Jak Banko, ja agnostyk, kalkuluję i próbuję czuć! 
                            Wracam zmęczony i spragniony do domu, jeszcze nie obudzony z myślenia, rozmarzony i nieobecny. Potrzebuję chwili spokoju, bez bodźców, potem, rozmowy. Jako zwierzę społeczne, lubię przebywać w tłumie, w autohipnozie nie do końca jest to możliwe :) Nie rozumiem o co mnie pytają, kłócę się- ID góruje gdy wychodzę z odrętwienia wytwórczości. Czym prędzej urywam temat by nikogo  nie zranić, uff, było blisko! Budzę się nie zasypiając ;)                


Szum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i konstruktywną krytykę ;) !

Thank you for your comment and for the constructive criticism ;) !

Vielen Dank für dein Kommentar und für die konstruktive Kritik