(czyli prace już prawie w druku)




Człowieczeństwu od zarania dziejów towarzyszyła eskalacja symboliki.
Nurtem bezustannego znakowania świata zwykliśmy określać pioruny
boskim gniewem Zeusa, słońce niebiańskim rydwanem Heliosa a Marsa
bogiem wojny. Innymi słowy każdy szczegół, którego nie pojmowaliśmy
wiązaliśmy bezpośrednio z Absolutem. Słusznie? Nie jestem, ponadto
chyba nigdy nie będę w stanie odpowiedzieć na to nieustannie
wrzeszczące dualizmem naszego gatunku pytanie. Zaryzykuję nawet
stwierdzenie iż dzień, w którym będę pewien odpowiedzi-stanie się
równy memu upadkowi! Zakładam iż nie jestem jedynym, który stwarzając
pytania widzi bezradność człowieka nad słuchem, czynem, czuciem oraz
władzą demagogów. Skłaniałbym się ku teorii według której, aby pojąć
trzeba chcieć zrozumieć a nie biernie przyswajać. Myślę, że kiedy
stajemy się czegoś niezaprzeczalnie pewni, zabijamy wszystkich i
wszystko co jest w stanie choćby zadrapać dotychczasowe “niezmienne”
i “doskonałe” idee ociekającego szarością życia...
No i tradycyjnie muzyka w tle:
odnośnie czego ?
OdpowiedzUsuń